Brak miejsca na wysypiska stanowi dla władz i ludzi motywację do działań proekologicznych

Brak miejsca na wysypiska jest jednym w poważnych problemów polskiego państwa. Jednak jeszcze większy stanowi niewłaściwa polityka ekologiczna, a dokładnie - zły model zarządzania odpadami, śmieciami.

W naszym kraju większość odpadów się wyrzuca na wysypiska, składuje, natomiast nie próbuje się ich segregować, żeby uruchomić recykling. Ludzie nie mają nawyku segregowania śmieci, oddzielania papieru, szkła, plastiku i innych rodzajów odpadów.

Problem jest też z tzw. trudnymi odpadami typu baterie, które stanowią duże zagrożenie dla środowiska, ponieważ rozkładają się kilkaset lat albo i dłużej. Poza tym groźny jest kwas zgromadzony w takich bateriach. W związku z tym takie odpady trzeba wrzucać do odpowiednich pojemników, tyle że tych brakuje.

Podobnie jak brakuje kontenerów na aluminium i inne rodzaje metalu, z których produkuje się opakowania wykorzystywane w przemyśle spożywczym (np. puszki po piwie, puszki po groszku, kukurydzy, opakowania po konserwach, mielonkach, paprykarzach, itp.). Nie każdy ma czas, ochotę i możliwości, żeby zawozić takie śmieci do punktu skupu metali, dlatego przydałyby się pojemniki na tego typu odpady.

Brak miejsca na wysypiska jest tak naprawdę impulsem dla władz, obywateli. Ta pierwsza powinna stworzyć odpowiednie mechanizmy prawne zachęcające do segregowania śmieci, ułatwiające dbanie o środowisko, natomiast drudzy - wyrobić w sobie właściwe nawyki.